ROZDZIAŁ
12
Bezpieczne miejsce
„Cholera,
wy dwoje mnie zabijacie.”
To
właśnie powiedział Sly, kiedy wszedł do domu Axla przede mną. Kiedy skończyłam
zajmować się moim tatą i mnie tu przywiózł.
Rozumiałam
go.
Pachniało
niebiańsko.
I
ja mogłam jeść cokolwiek to było, a Sly nie.
W
jadalni pojawił się Axl.
Tak.
Niebo.
Axl
dalej się poruszał, robiąc to uśmiechał się do mnie, jednocześnie wyglądając,
jakby chciał się na mnie rzucić.
Patrzyłam,
jak się porusza, nie uśmiechając się, ale wiedząc, że zdecydowanie wyglądam,
jakbym chciała rzucić się na niego.
Zniknął
jego zwykły strój roboczy złożony z bojówek i koszulki.
Na
ich miejscu były: wyblakłe dżinsy, inna koszulka, ta ciemnoszaro wrzosowa z
żółtymi literami, które wokół noża tworzyły napis BLACKRIFLE COFFEE COMPANY, a
jego stopy były bose.
O
tak.
Chciałam
rzucić się.
Axl
dotarł do mnie, chwycił mnie za szyję ramieniem, uderzyłam w jego ciało, a jego
usta uderzyły w moje.
Nie
poszliśmy na to.
Ale
dostałam z pewnością przypomnienie, że smakował dobrze.
„Nadal
istnieję” - jęknął Sly.
Zerwaliśmy,
ale Axl nie pozwolił nam się rozdzielić. Trzymał rękę na mojej szyi, ale
ustawił mnie przy swoim boku.
„A
wy jesteście do bani” - dokończył Sly.
„Przepraszam,
stary” - powiedział Axl, w cudowny sposób brzmiąc jednocześnie przepraszająco i
nie.
Sly
poszedł do drzwi.
„Dziękuję
za zapewnienie mi dzisiaj bezpieczeństwa” - zawołałam.
Zatrzymał
się przy drzwiach i przyszpilił mnie spojrzeniem.
„Twoje
gówno jest świetne. Przestań się z tym pieprzyć” - rozkazał.
I
z tym odszedł.
„Co
to było?” - zapytał Axl.
Spojrzałam
na niego i zobaczyłam, że patrzy na mnie.
I
czy to sprawiło, że byłam dziwakiem, że mogłam tam stać, przyciśnięta przez
niego, wpatrując się w te stalowe błękity przez
resztę mojego życia?
„Poszedł
dziś ze mną do studio.”
Ciemne
brwi Axla uniosły się - „Pracowałaś w studio?”
Potrząsnęłam
głową - „Najpierw ćwiczyłam. Jeden z moich dzisiejszych kawałków ma trudne
oświetlenie, więc musiałam przejść przez to z chłopakami od oświetlenia.”
Axl
przeniósł nas dookoła i zaczął prowadzić nas, przytulonych do siebie, do
kuchni, mówiąc - „I?”
„No
cóż… czuję wenę. Mam coś w głowie. Musiałam iść do studio, żeby sprawdzić
materiały. I znalazłam to, co wiedziałam, że znajdę. Musiałam złożyć
zamówienie. Więc nie, nie pracowałam. Ale wrócę do tego, gdy nadejdzie moje
zamówienie.”
„Mm”
- mruknął, odrywając się ode mnie w kuchni i ściągając od ściany stołek, który
miał chromowaną podstawę i podnóżek oraz czarne skórzane siedzenie z oparciem.
Jedyny
taki stołek w kuchni, ale to był odlot.
Dopasował
go do miejsca przy ladzie, gdzie wyglądało, jakby robił sałatkę, a potem
przesunął mnie, żebym wiedziała, że chce, żebym się wspięła, co zrobiłam.
Kiedy
tam byłam, podszedł do szafki, otworzył ją i zobaczyłam wiszące do góry nogami
kieliszki.
Zarekwirował
jeden - niesamowity, z szerokim łukiem i wysoki. Wrócił do lady, gdzie
przygotowywał sałatkę, i zobaczyłam tam kolejny kieliszek, wypełniony
czerwienią. Nie wspominając o butelce.
Złapał
butelkę, nalał i podał mi kieliszek.
„Więc
co jeszcze dzisiaj robiłaś?” - zapytał, podnosząc nóż i wracając do krojenia
ogórka.
Okej.
Um.
Okej.
Czy
to wszystko nie było po prostu… niesamowite?
„Hattie?”
- zawołał.
„Przypomnij
mi, jeśli będę miała szansę i będę w domu, zanim ty wrócisz do domu, żebym była
dla ciebie równie niesamowita.”
Jego
wyraz twarzy się zmienił i najwyraźniej podobało mu się to, co powiedziałam tak
bardzo, że czuł, że trzeba to przekazać poza tą zmianą.
Więc
odłożył nóż, podszedł prosto do mnie w taki sposób, że musiałam rozewrzeć
kolana, żeby mógł dostać się między nie. Tam ujął moją szczękę w obie ręce i
tak.
Tym
razem poszliśmy na to.
Kiedy
przerwaliśmy sesję całowania z języczkiem, minimalnie dyszałam, widziałam tylko
Axla i nie miałam wątpliwości, że podobało mu się to, co powiedziałam.
„Więc
to był dobry dzień?” - zapytał.
Wybuchnął
ze mnie chichot i odpowiedziałam - „Tak. I jest coraz lepiej.”
Jego
oczy zabłysły lodowato błękitną dobrocią, zanim odsunął ręce i wrócił do
ogórków.
Wypiłam
łyk mojego (doskonałego) wina i zapytałam - „Jak ci minął dzień? Czy mogę o to
zapytać?”
„Możesz
o to zapytać, jeśli nie masz nic przeciwko nieszczegółowym odpowiedziom” -
podzielił się - „I mieliśmy pewien ruch w sprawie. Ten ruch jest obiecujący
tylko dlatego, że od tygodni nie było ruchu. Podsumowując, jest dobrze.”
„Świetnie”
- powiedziałam, zanim zapytałam - „Gdzie jest Cleo?”
„Ukrywa
się, przygotowując skargę, że w domu jest ktoś, kto odciąga od niej uwagę, co
doda do swojej ciągłej, aktywnej, ale sprzecznej skargi na to, że nie ma wyłącznie
dla siebie domu, w którym odwiedzam ją tylko po to, by ją nakarmić i pojawia
się, gdy czuje potrzebę odrobiny miłości.”
To
nie wywołało chichotu.
To
mnie po prostu rozśmieszyło.
Odsunął
ogórek na bok, złapał marchewkę i zapytał nonszalancko - „Jak się miewa twój
tata?”
Cholera.
Spojrzał
na mnie kącikami oczu - „Kochanie, będziemy musieli przez to przejść.”
Westchnęłam.
Potem
powiedziałam - „Był palantem”.
I
był.
Nie
palantem nazywającym mnie dziwką, ale powiedzmy w średnim i niższym zakresie
wielu poziomów taty bycia palantem.
Axl
spojrzał w dół na marchewkę w sposób, który wiedziałam, że zamierzał na nią
spojrzeć, by nie zrobić nic innego, jak naciskanie mnie o szczegóły, żądanie,
żebym nigdy więcej nie widziała mojego ojca, lub zdobycie jednego z jego
sześciu pistoletów i strzelenia mu w rzepkę.
„Lubię
myśleć, że to dlatego, że jest samotny i tęskni za mną” - powiedziałam.
„Ale?”
- Axl skłonił mnie do tego, czego oczywiście nie powiedziałam.
„Nie
był zadowolony, że musiał zamówić pizzę. Nie żeby nie lubił pizzy. Tylko, że nie
miał kontroli. A kiedy pokazuję w jego domu, wie, że mnie kontroluje. I nie
wiem, czy wiesz, ale ma cukrzycę. Taką, którą trzeba ściśle zarządzać. Więc
kiedy nie sprawdza poziomu cukru we krwi ani nie przyjmuje insuliny, jest to
sposób na kontrolowanie mnie. To wszystko jest ćwiczeniem kontroli, chociaż nie
mam już dziesięciu lat, a nawet wtedy sposób, w jaki to robił, nie był w
porządku. Przede wszystkim dlatego, że kontrolowanie kogokolwiek nie jest w
porządku, nigdy.”
Axl
nie odezwał się słowami.
Ale
marchewka była dziesiątkowana.
„Wiem,
wiem” - domyśliłam się jego reakcji - „Potrafi o siebie zadbać. Albo mógłby
namówić kogoś, żeby wszedł i zrobił kilka rzeczy, żeby się nim zaopiekować, nie
zrzucając tego tak bardzo na mnie. Ma pieniądze, niewiele, ale ma całkiem
niezły dochód z pracy w domu. Ma zaskórniaki. Były większe, zanim miał kilka
wizyt w szpitalu, które wbiły się w to. Ale sprzedaliśmy jego dom i
zredukowaliśmy jego…”
Odwrócił
tylko głowę w moją stronę - „Masz na myśli, że ty sprzedałaś jego dom i zredukowałaś
jego…”
Zacisnęłam
wargi.
„To
znaczy tak” - powiedział, obserwując moje usta.
Skinąłam
głową.
Potem
powiedziałam - „Nie musimy o tym rozmawiać”.
Axl
odłożył nóż, złapał kieliszek, pociągnął łyk wina, a ja patrzyłam, jak jego
gardło pracuje, kiedy to robił.
Zajęło
mi więc chwilę, by otrząsnąć się z fascynacji, kiedy wrócił do mnie skupienie i
przemówił.
„Nakładasz
to na mamę?”
Potrząsnęłam
głową.
„To
ją wkurza” - wywnioskował.
Kiwnęłam
głową.
„Dajesz
to swoim dziewczynom?”
„Cóż,
do niedawna tak naprawdę nie rozmawiałam z nimi.”
„Przed
tym?"
Znowu
potrząsnęłam głową.
„Zamierzasz
to zrobić?”
„Mogę,
ale nie mam i… nie wiem. Nie sądzę, że będą oceniać, ale troszczą się o mnie.
Nigdy go nie spotkali. Prawie wszyscy, z którymi o tym rozmawiam, ciocia Pam,
wujek Dave, mama, moja koleżanka z liceum Tammy, która mieszka teraz w
Wisconsin, a z którą często rozmawiam przez FaceTime i wie wszystko o tacie,
myślą, że powinnam mu powiedzieć, żeby wskoczył do Jeziora.”
„Więc
jestem twoim bezpiecznym miejscem.”
Szum
ciepłej, słodkiej, czystej dobroci, który pochodził od tego prawie zwalił mnie
ze stołka.
„Tak,
Hattie?” - naciskał - „Jestem twoim bezpiecznym miejscem. Nie mogę
zagwarantować, że nie zareaguję. Kiedy to pójdzie pod prąd, dowiem się, że
kobieta, na której mi zależy, kobieta, z którą się spotykam, kobieta, która śpi
w moim łóżku, wchodzi do domu swojego taty jako cel do znęcania się. Ale nawet
jeśli ci to mówię, to tylko po to, byś wiedziała, że troszczę się o ciebie. To
nie jest osąd. To nie jest presja. Nie ode mnie zależy, czy to zatrzymam. Do
mnie należy wspieranie tego, co czujesz, że musisz zrobić, i wspieranie tego,
jeśli poczujesz, że musisz to zrobić, a następnie chwalenie Boga, jeśli
nadejdzie czas, że skończysz i przestaniesz.”
„Okej”
- wyszeptałam, słysząc wszystko, co powiedział, ale głównie ta część o tym, że
troszczy się o mnie, trzęsła się radośnie w mojej głowie.
To
i wszystkie te rzeczy o wspieraniu mnie.
„I
w końcu mój tyłek będzie z tobą, kiedy pójdziesz tam, a wtedy musisz pozwolić
mi zrobić to, co muszę zrobić.”
O
Boże.
Radosne
rzeczy przestały się trząść.
„Axl…”
„Chodzi
o to, że nie będę świadkiem tego gówna, Hattie. Możesz z nim wytrzymać, gdy
jesteś sama. Ale powiem jasno, że nie zrobi tego gówna przede mną.”
Chciałam
zobaczyć, jak Axl mówi tacie, że musi mnie dobrze traktować.
Naprawdę,
naprawdę, naprawdę bardzo chciałam to
zobaczyć.
„Cóż,
hmmm… ten czas będzie daleko” - zauważyłam.
„Dobrze”
- odpowiedział.
„I
wiesz, jeśli twój tata kiedykolwiek się źle zachowa, ja też będę twoim
bezpiecznym miejscem.”
„Cóż,
przygotuj się na najgorsze, mała, bo to gówno stanie się w poniedziałek”.
Moja
ręka zacisnęła się na kieliszku tak bardzo, że musiałam zmusić go do
rozluźnienia, zanim kieliszek się roztrzaskał, a mój głos był trochę piskliwy,
gdy zapytałam - „Co?”
„To
była część mojego dnia” - odstawił szklankę i wrócił do marchewki - „Dzwoniła
mama. Chce mnie na kolację. Powiedziałem jej, że spotykam się z kimś i to
poważna sprawa. Więc ona chce też ciebie na kolację. Nie tańczysz w
poniedziałkowe wieczory. Idziemy na kolację.”
Pełen
pisk z - „Co robimy?”
Schylił
się, wyjął z szafki miskę (czarna błyszcząca, duża, ładne linie, idealne dla
niego i do wystroju jego domu, bo był doskonały, z wyjątkiem sytuacji, gdy robił
falstart i ustawiał Spotkaj Rodziców, skoro byliśmy razem aby tydzień, uch!),
postawił ją na blacie i sięgnął po worek oczyszczonego szpinaku.
„Kolacja.
Dom mamy i taty. Poniedziałkowy wieczór.”
„Axl,
to jest o wieeeeeele za wcześnie” - zauważyłam, czując, że nie wydłużyłam
wystarczająco „wiele”.
„Wcześnie
na co?” - zapytał po wrzuceniu szpinaku do miski.
„Mieliśmy
jedną randkę” - przypomniałam mu.
Znowu
odwrócił się do mnie, przyłożył biodro do blatu i powiedział - „Teoretycznie,
jeśli nie praktycznie, byłaś moja ile? Trzy miesiące? Sześć? Dziesięć lat?”
Musiałam
się uśmiechnąć na „dziesięć lat”.
Ale
powiedziałam - „Dobrze, ale…”
„A
to oznacza, że w tym samym czasie ja byłem twój.”
Hmmm.
Miło.
„Nawet
kiedy byłem z Peyton.”
Hmmm!
„Więc
myślę, że nadszedł właściwy czas, prawda?” - zapytał.
„Cóż,
myślę, że uważasz, że nadszedł właściwy czas, skoro umówiłeś się z rodzicami
bez konsultacji ze mną” - odpowiedziałam.
„Co
byś powiedziała, gdybym się z tobą skonsultował?”
„Proszę,
Boże, nie.”
Wybuchnął
śmiechem i podszedł do mnie, więc znowu musiałam otworzyć kolana, żeby go
wpuścić.
Kiedy
tak się śmiał, nie przeszkadzało mi to.
Następnie
pochylił się do mnie, z jedną ręką na moim udzie, jedną rękę wplątał mi we
włosy i przyłożył do mojej szyi.
W
pozycji, która mogłaby z powodzeniem zamieszać każdy proces myślowy, powiedział
- „Wiedziałem, że to powiesz, więc ominąłem dyskusję z tobą i zrobiłem to z
dwóch powodów. Nie chcesz ich wysłuchać?”
„Może.”
Uśmiechnął
się i mówił dalej.
„Po
pierwsze, to się wydarzy i, uwierz mi, lepiej nie zwlekać. Usuwamy to z drogi i
idziemy dalej.”
No
dobrze, jego pewność solidności naszej wspólnoty nie była do niczego.
Jednak
…
„Po
drugie, na przyszłość, musimy zrozumieć, jak wielkim fiutem będzie mój tata,
abyśmy mogli zaplanować, jak sobie z tym radzić później. Albo jeśli powiem mu,
żeby się odpieprzył i zaaranżował to tak, żebym widywał się tylko z matką,
dopóki tata nie przeprosi za wszystko, co tata zrobi.”
„C-co…”
- przełknęłam ślinę - „…co zamierza zrobić twój tata?”
„To
też ma kilka części.”
Fantastycznie.
„Wal!”
- zaprosiłam bez większego entuzjazmu.
„Po
pierwsze, jesteś tancerką. Na co będzie patrzeć z góry. Ale wcześniej byłaś
striptizerką, na co on absolutnie będzie patrzeć z góry.”
Naprawdę
nie czułam miłości do jego taty.
„A
to oznacza, że jest snobem…” - kontynuował - „Ale mogłabyś być prawnikiem,
lekarzem, mieć swoją sztukę w Guggenheimie albo pracować dla pieprzonej NASA, a
on i tak znalazłby w tobie coś, przez co nie byłabyś wystarczająco dobra dla
jego syna. I taki będzie tylko dlatego, że to Sylas Pantera.”
W
porządku. Więc Sylas Pantera był maniakiem równych szans.
Nie
lepiej.
Ale
przynajmniej zostałam ostrzeżona.
„Po
drugie” - ciągnął Axl - „Wejdzie na mnie. Może być subtelny, może być jawny.
Ale to się stanie.”
„O
rany” - wymamrotałam.
„Tak”
– zgodził się.
„Po
prostu powiem, że mój tata cię oczaruje. Będzie zabawny i interesujący, będzie
opowiadał o sporcie lub bieżących wydarzeniach, a ty pomyślisz: Ten facet nie jest taki zły. Potem,
kiedy poczuje się komfortowo przy tobie, pozwoli, by sprawy się poślizgnęły.
Jest w tym tak dobry, że wydarzy się pierwsze pół tuzina rzeczy, a ty nawet ich
nie zauważysz.”
„Chcesz
się założyć?”
Przyjęłam
jego wyraz twarzy.
Nie.
Nie
chciałam się założyć.
Z
jego wyrazu twarzy, z jego działań, nie tylko tej nocy, ale przez długi czas,
wiedziałam, że podchodził do tego poważnie.
Do
nas.
I
ja traktowałam nas poważnie.
Absolutnie.
I
dlatego miał rację.
Pozbędziemy
się tych gównianych rzeczy, aby iść naprzód uzbrojeni w wiedzę, co mogło być,
abyśmy mogli się na to przygotować.
Musiałam
skupić się na dobrych częściach: że byliśmy razem, co wydawało się trwałe, i
fakcie, że Axl zamierzał posunąć nas do przodu.
Ciężko
walczyliśmy, żeby się tu dostać. Fajnie byłoby mieć trochę czasu na chlubienie
się łupami. I to nie tylko jedna fantastyczna randka, na której Axl lubił moją
sukienkę, wysłuchał wszystkiego, co powiedziałam, nakarmił mnie niesamowitym
jedzeniem i zachowywał się tak, jakby naprawdę myślał, że jestem nie tylko
najpiękniejszą kobietą na sali, ale i najciekawszą w mieście.
I
oczywiście wszystko, co miał naszykowane na ten wieczór, co przynajmniej
pachniało bosko.
Ale
nie byłoby to zbyt wspaniałe, gdyby nad naszą głową wisiały rzeczy, które
zepsułyby nasze łupy.
W
każdym razie był czwartek. Poniedziałek wydawał się odległy w nieskończoność.
A
poniedziałek był po niedzieli, kiedy „Rewia” nie działała. W niedzielne i
poniedziałkowe wieczory w Smithie’s były tylko striptizerki, żeby dziewczyny
mogły odpocząć.
Miejmy
nadzieję, że Axl miał wolną niedzielę.
Miejmy
też nadzieję, że spędzi ją ze mną.
Nagle
pochylił się i pocałował drugi bok mojej szyi, gdzie nie trzymał moich włosów.
„W
porządku” - powiedział tam po pocałunku, po czym odsunął się i spojrzał na mnie
- „Widzę, że to naprawdę cię nakręca i masz rację. Jest za wcześnie. Zrażę
mamę.”
„Axl”
- powiedziałam szybko, kiedy wyglądało na to, że zamierza się odsunąć.
Zatrzymał
się.
„Rozumiem
to.” - kontynuowałam - „I to „to” też
ma dwie części.”
„Przepraszam?”
„Po
pierwsze, jestem kunktatorką. Nauczyłeś się tego na
własnej skórze. Jeśli coś mnie przeraża, unikam tego.”
„Hattie,
mała, ja nie mówię…”
Potrząsnęłam
głową i położyłam rękę na jego klatce piersiowej.
Zamknął
się.
„Uwarunkowałam
cię do tego, bo to ja. Poważnie. Muszę się do tego przyznać. I, szczerze?”
„Tak?”
„Spotkanie
z rodzicami mnie przeraża. Tak więc, gdybym miała wybór, spotkałabym się z nimi
w dniu naszego ślubu, a najlepiej po nim.”
Jego
wyraz twarzy sprawił, że szłam dalej.
Szybko.
„Nie
żebym myślała, że się pobieramy, czy coś.”
To
spojrzenie wyjaśniło się, kiedy zaczął się śmiać, od czego się powstrzymywał.
„Robimy
to gówno na zewnątrz czy w pomieszczeniu?” - zapytał przez śmiech.
Dobrze.
Uff.
Nie
przeraził się, że wspomniałam o naszym ślubie, kiedy spotykaliśmy się
(oficjalnie) od dwóch dni.
„Zamknij
się” - mruknęłam z uśmiechem.
„Biały
tort, mała, z nadzieniem cytrynowym i z bitą śmietaną. Żadnych tych ciężkich,
kremowych gówien” - rozkazał.
„Tak,
odnotowane” - powiedziałam, wciąż się uśmiechając.
Przestał
się śmiać i powiedział - „Słyszę o unikaniu.”
„Dobry
wybór, odcinanie tego w drodze.” - powiedziałam.
Po
prostu przyglądał mi się z ciepłym światłem w lodowych oczach.
„Część
druga jest taka, że znowu masz rację. Robimy to. Więc po co czekać?” -
zakończyłam.
„To
znaczy, że wkrótce spotkam twojego tatę?”
„Uch…”
Uśmiechnął
się, szybko dotknął ust ustami moich, po czym puścił mnie i wrócił do sałatki,
mówiąc - „Zwołałem spotkanie z moimi rodzicami. Ty zrobisz to samo ze swoim
tatą.”
„Doceniam”
- odpowiedziałam.
Tata
na pewno mógł poczekać.
Ale
miałam przeczucie, że mama pokocha Axla.
Hmmm.
Sączyłam
wino, a on wrzucał warzywa do sałatki, wkładał do lodówki i sprawdzał na blacie
urządzenie do gotowania ryżu.
„Kurczak
jest prawie gotowy, ryż nie do końca” - oznajmił - „Za chwilę zrobię sos.”
„Pachnie
niesamowicie.”
Posłał
mi uśmiech, kiedy chwycił swój kieliszek, a potem coś przykuło jego uwagę.
Napił
się wina, odstawił kieliszek, a ja patrzyłam, jak przechodzi do sterty poczty.
Zrobił
wtedy dokładnie to, co ja robię.
Poszedł
prosto do kosza, ponieważ tam właśnie miała skończyć większość.
Wcisnął
pedał i tak.
Tam
poszła.
Ulotka.
Ulotka.
Coś
w kopercie.
Ulotka.
Wszystko,
co widziałam, to rozległa przestrzeń wypełniona pniakami drzew, które kiedyś
były lasem, w którym krążyły zdezorientowane jelenie i wyziewy z jeepów
pracowników poczty.
A
z drugiej strony, znowu pomyślałam, że jestem dziwna, bo czułam się super miło,
siedząc, popijając wino przy gotującym się jedzeniu i patrząc, jak Axl robi coś
tak codziennego, jak na przykład przeglądanie poczty.
„Co
do cholery?”
Mój
umysł przeszedł od moich apokaliptycznych myśli o środowisku i moich
szczęśliwych myśli o Axlu, a moje oczy powędrowały z kosza na Axla, kiedy to
powiedział.
Wyrzucił
resztę swojej poczty na ladę (coś, co wyglądało na papiery z kuponami, z
których,, moim zdaniem, powinieneś być w stanie zrezygnować, jeśli nie przycinałeś
kuponów).
Potem
podszedł do mnie z kopertą.
Duża
szara koperta.
Taka
jak ta, którą dostałam od mojego stalkera.
„O
mój Boże” - wyszeptałam.
Kiedy
się zbliżył, zobaczyłam odręcznie napisane na przodzie - „DO TEGO CO PIERDOLI
HATTIE”.
„O
mój Boże” - powtórzyłam.
Axl
rozerwał go.
„Wie,
że tu jestem” - powiedziałam.
„Tak”
- odparł zwięźle Axl.
I
nie wiedziałam, czy wyraz twarzy można określić jako lakoniczny, ale jeśli tak,
to jego był.
„Jezu”
- mruknął.
„Co?”
- zapytałam.
„Notka
mówi: Ciebie też zrobię” - powiedział, po czym odwrócił zdjęcie.
Nagi,
wysoki, muskularny mężczyzna, pochylony nad stołem, przywiązany do niego, brany
od tyłu przez mężczyznę w czarnej skórzanej masce zakrywającej całą głowę.
Ten
sam temat, mężczyzna, który leżał, nie wyglądał, jakby mu się to podobało.
W
rzeczywistości, podobnie jak na zdjęciach, które mi wysłał, wszystko wydawało
się brutalne, nawet mając niemałe doświadczenie w oglądaniu takich scen w akcji
i wiedząc, że zrobienie tego dobrze może wyglądać, jakby było złe.
Wybrane
przez niego zdjęcia wydawały się być zaprojektowane tak, aby oznaczały ból, a
nie przyjemność.
I
to było mega przerażające poza faktem, że to wszystko było po prostu super
przerażające.
„Włożył
to do mojej skrzynki pocztowej” – powiedział Axl.
Nie
wiedziałam, co to znaczy, więc spojrzałam od zdjęcia na niego - „Słucham?”
„Włożył to do mojej skrzynki pocztowej,
Hattie.” - Znowu pokazał mi kopertę.
Brak
adresu.
Tylko
słowa.
„Nie
wysłał mi tego, otworzył moją skrzynkę pocztową i umieścił w niej materiały
pornograficzne” - stwierdził.
„Czy
to… hmmm… wykonalne?”
„Skrzynki
pocztowe są w gestii Poczty Stanów Zjednoczonych. Mają zabezpieczenia. A te
zabezpieczenia są federalne. Myślę, że gliniarz nie byłby wściekły, gdybyś się
wkurzyła, jakaś firma zajmująca się ogrodnictwem lub sprzątaniem umieściła w
twojej skrzynce mailowej materiały marketingowe. To?” - potrząsnął kopertą - „Tak.
Gliniarz by się zainteresował. Federalni też.”
Na
jednym froncie znalazłam nadzieję.
Włożyłam
tę nadzieję w słowa.
„Może
powinniśmy przekazać to policji.”
„Przekażemy.
Powiem jutro Eddiemu i Hankowi. O tym i o groźbie, którą ci wysłał, co też jest
wykonalne, nie wspominając o linie. To było wcześniej nękanie. To już
oficjalne. Jego gówno rośnie.”
Poczułam
ulgę, głównie dlatego, że nie wiedziałam, kim był ten świr, ani o ile większym
bólem głowy byłby dla Axla i Bretta, gdyby złapali tego gnojka i to nie poszło
dobrze.
Najwyraźniej
możesz ścigać kogoś za niewłaściwe korzystanie z twojej skrzynki pocztowej.
Możesz
również ścigać go za takie rzeczy, jak, powiedzmy, nielegalne zajęcie i napaść.
Nie
podzieliłam się tym z Axlem.
Zapytałam
- „Czy twoi ludzie weszli i zebrali odciski?”
Pokiwał
głową - „Prowadzą sprawę, ale do tej pory znaleźli tylko twoje i Cisco.”
Hmmm.
„A
mój laptop?”
Potrząsnął
głową - „Nie został zhakowany i ta strona pornograficzna, którą subskrybujesz,
również nie została. Przyglądamy się twoim dwóm byłym, ale jak dotąd mamy to,
że są czyści.”
Rany,
nie bawili się tym.
I
chociaż nie dostawali zbyt wiele, pod wieloma względami było to miłe. W tym, co
ważne, nawet po tym, jak to się dzieje, czułam się bezpieczny.
„Co
ci mówi to zdjęcie?” - przeszłam - „Czy to eskalacja?”
„Tak,
jeśli chodzi o fakt, że on oczywiście za tobą podąża, wyraźnie wie, że masz
mężczyznę w swoim życiu, a także stałą ochronę, a nie odpuszcza gówna. Więc jutro
też porozmawiam ze Sly’em.”
Kiedy
zauważył wyraz mojej twarzy, kontynuował.
„Wyluzuj,
mała. Nie jestem zły. Byłem tak zajęty tobą, że nie szukałem czujnie ogona. Z
łatwością mogłem ja być tym, który go tu przyprowadził.”
To
było fajne, że tak podniósł rękę.
Jedna
lekcja, której nauczył mnie mój ojciec, była warta zachodu: nie przerzucałeś
odpowiedzialności. Największą słabością było obwinianie kogoś innego. Trzeba
było odwagę przyznać się, że schrzaniłeś i wziąć odpowiedzialność.
Oczywiście
często myślał, że ja schrzaniłam sprawę, kiedy tego nie zrobiłam. Ale to nie
miało znaczenia.
„Czy
istnieją inne warunki?” - nacisnęłam.
Potrząsnął
głową - „Nie. Nie wyłączył wiadomości. On po prostu chce cię podkręcać. Chociaż
istnieje możliwość, że jest bi. Ale to nieistotne, chyba że uda nam się
namierzyć jakiś opis i zacząć go szukać na dobre. A jeśli jest bi, oznacza to,
że może pobudzać do akcji na wiele sposobów. A to otwiera pole poszukiwań,
które zawsze jest do bani, ponieważ jest utrudnieniem dla czasu i zasobów”.
No
cóż, złe wieści, że ten patafian nie straciło zainteresowania.
Dobra
wiadomość, nadal był tylko patafianem, a nie totalnym, walniętym świrem
„nasmaruję cię olejkiem.”
Torba
mieszana.
Axl
wyraźnie skończył z tym tematem.
Wiedziałam
o tym, kiedy wrócił do poczty, położył zdjęcie i kopertę na ladzie, wrzucił kupony
z gazet do kosza i ogłosił - „Czas zrobić sos”.
„Mogę
pomóc?” - zaoferowałam.
„Tak,
dolej mi wina i zabierz nas do strefy wolnej od smuteczków. Powiedz mi, co
robimy po obiedzie. Masz ochotę na objadanie się? A może chcesz przejrzeć film?”
Spotkanie
z Axlem przed jego telewizorem brzmiało niesamowicie.
Mimo
to powiedziałam - „Pac-Man”.
Odwrócił
głowę w moją stronę - „Turniej?”
„Absolutnie.”
Uśmiechnął
się i wyjął rondel.
Dolałam
mu wina.
Zrobił
zasmażkę, potem zrobił sos.
Kiedy
ryż był gotowy, podał, zjedliśmy przy jego stole w jadalni i wspólnie posprzątaliśmy
kuchnię.
I
skopał mi tyłek w Pac-Mana.
Uwaga
mentalna: ćwicz jutro Pac-Mana.
Po
drugie, ważniejsza uwaga mentalna: przestań odkładać zajmowanie się rzeczami,
które cię przerażają.
Bo
nigdy nie wiadomo.
Łupy
mogą być słodkie.
Dziękuję 🙂
OdpowiedzUsuńOni powinni tatusiów zamknąć razem na rok. Ciekawe, który by ocalał? 😁 Jakiś facet chce przelecieć tyłek Axla 😁 o masakra... Tak bez zgody? Fuj? Świat jest pełen świrów 😔🥺
OdpowiedzUsuńDziękuję ❤️
OdpowiedzUsuńDziękuję
OdpowiedzUsuńDziękuję, rozpieszczasz nas :)
OdpowiedzUsuńDziękuję ☺️
OdpowiedzUsuńDziękuję
OdpowiedzUsuńDziękuję❤ yyy skoro BDSM może to jest jakoś powiązane z Ryn i Bonne? 😮 może jakiś ich znajomy czy coś
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam do końca (no, może przejrzałam), więc zmilczę ;P
Usuń