ROZDZIAŁ
6
W
każdej chwili
Hattie
Noc
się skończyła.
What a Feeling
Ryn skopało tyłki.
Jej
program był taki zajebisty, publiczność była tak przygotowana dla reszty z nas,
że moje napiwki przekroczyły siedemset.
Byłam
w garderobie, wzięłam prysznic, umyłam twarz, byłam w cywilu i gotowa do jazdy.
Wszystkie
dziewczyny wyszły po pożegnaniu.
Brett
czekał na mnie w swoim miejskim samochodzie.
Sylvester
czekał przed garderobą, żeby odprowadzić mnie do niego.
A
ciepło po pożegnaniu dziewcząt, które oznaczało, że je odzyskałam, zaczęło się
słabnąć.
Bo
przeglądałam swoje SMS-y.
Zaczęło
się od:
Miałeś rację.
Zawsze miałeś rację.
Naprawdę musimy porozmawiać.
Nienawidzę, że dziś rano skończyło
się źle.
Daj mi znać, kiedy będzie
dla ciebie odpowiedni czas.
Dziś wieczorem jestem w klubie.
Ale poza tym jestem twoja.
Po prostu daj mi znać.
Po
próbie i przed wyjściem na późny lunch z dziewczynami, aby nadrobić zaległości,
dodałam:
OK. Wyczuwam, że jesteś naprawdę
zły
na mnie. I masz do tego prawo.
Przepraszam. Powinnam była najpierw
zadzwonić do ciebie
kiedy ten stalker do mnie
zadzwonił.
Zaraz wyjdę na lunch z
dziewczynami. Przeprosiłam Lottie i
ona
jest spoko ze mną.
Ciebie też chciałabym przeprosić.
Czy mi pozwolisz?
Nie
odpowiedział.
Więc
po tym, jak Sly i ja poszliśmy za Ryn, aby obejrzeć jej występ (co było
szalenie wspaniałe, nawet Sly był pod wrażeniem)…
A
przedtem poszłam do domu posprzątać naczynia po śniadaniu, zrobiłam listę
zakupów, poszłam do ojca i nakarmiłam go (żeby nie musieć tłumaczyć tacie,
kazałam Sly’owi zostać na zewnątrz, a on nie sprzeciwiał się, mówiąc: „Dobrze
zadzwoń. Nie chcesz, żebym był w pobliżu mężczyzny, który nazwał cię dziwką.
Zwłaszcza jeśli ten dupek jest twoim ojcem” wyglądało na to, że Brett miał określony
typ, kiedy rekrutował pomagierów) …
Wysłałam:
Wiadomość jest głośna i wyraźna.
Ale żebyś wiedział: zgadzam się,
że muszę wykonać tę pracę.
Teraz
była 2:23 nad ranem.
A
Axl nadal nie odpowiedział.
To
była gorzka pigułka do przełknięcia, smakowałam moje własne lekarstwo.
Przygnębiona
wyszłam z garderoby i unikałam wzroku Sly’a po tym, jak przyłapałam go na tym, że
rzucił mi spojrzenie zmrużonymi oczami.
Nie
byliśmy nawet przy tylnych drzwiach, kiedy powtórzył swoje wcześniejsze
pytanie.
„Wszystko
spoko?”
„Wszystko
świetnie” - skłamałam, wciąż unikając jego wzroku.
Odprowadził
mnie do miejskiego samochodu.
Ale
zanim otworzył tylne drzwi, żeby mnie wpuścić, powiedział - „Jesteś świetną
tancerką.”
Spojrzałam
na niego - „Słucham?”
„Najlepszą,
jaką kiedykolwiek widziałem. Powinienem był obserwować tłum, ale nie mogłem
oderwać od ciebie wzroku, taka byłaś dobra.”
O
rany.
Groziło
mi, że znów się rozpłaczę.
„Dzięki,
Sly” - wyszeptałam.
„Mówię
ci tylko prawdę” - powiedział i otworzył drzwi.
Wsiadłam.
Kiedy
to zrobiłam, Sly pochylił się i wymienił z Brett’em spojrzenie, którego nie
mogłam rozszyfrować, zanim zamknął drzwi.
„Hej,
kochanie” - przywitał się Brett.
„Hej,
Brett” - odpowiedziałam.
Samochód
ruszył.
„Dobrze
dzisiaj poszło? - zapytał.
„Odpracowałam
różne rzeczy z dziewczynami” - powiedziałam.
„Tak,
Ryn mi napisała” - mruknął.
Poważnie,
ta dwójka wydawała się bliska.
Mieliśmy
tak wiele do nadrobienia podczas lunchu i Evie dołączyła do nas, więc nie
zadałam o to pytania Ryn.
Dobra
wiadomość dnia była taka, że mogłam do niej zadzwonić, napisać lub porozmawiać
o tym jutro.
Naprawiłam
to.
Odzyskałam
moje przyjaciółki.
Kolejna
dobra wiadomość, dzień się skończył.
To
były wszystkie dobre wieści.
„A
co z Panterą?” - zapytał Brett, przechodząc do złych wieści.
Wyjrzałam
przez boczne okno - „Myślę, że nadal jest zły”.
„Dlaczego
tak myślisz?”
„Napisałam
trzy razy, przeprosiłam, nie odpisał” - odwróciłam się do niego, ale tylko po
to, by na niego spojrzeć, zanim spojrzałam z powrotem przez boczne okno - „Ma
prawo. Zrobiłam mu to samo.”
„Hm”
- mruknął Brett.
Potem
zamilkł.
Więc
nie mogłam się doczekać i zapytałam - „Jak minął dzień?”
„Ciekawie.”
Nie
powiedział nic więcej.
„Cóż,
to chyba dobrze” - wymamrotałam.
„Nie
świrowałaś.” - stwierdził dziwacznie.
Znowu
zwróciłam się do niego - „Co?”
„Kiedy
powiedziałem ci kilka szczegółów na temat tego, czym Pantera zajmuje się w pracy
na życie. Nie wiedziałaś o tym, ale kiedy to usłyszałaś, nie świrowałaś.”
To
było mylące.
„Dlaczego
miałabym świrować?”
Zawahał
się przez chwilę, zanim powiedział - „Jeśli nie wiesz, nie jestem pewien, czy powinienem
ci powiedzieć”.
„Nie,
mów mi.” - skręciłam się do niego całkowicie - „Dlaczego miałabym świrować?”
„Ten
człowiek nie siedzi przy biurku, Hattie” - odpowiedział ostrożnie.
„Wiem”
- powiedziałam - „Wiem też, że ledwo znał Ryn, a kiedy usłyszał jej krzyk, jak twoi
faceci ją zabierali…”
Na
twarzy Bretta w świetle ulicznych latarni pojawiły się wyrzuty sumienia.
Kontynuowałam.
„…a
on pobiegł za nią i wdał się w wymianę ognia, aby ją uratować.”
„Moi
ludzie mieli rozkazy, żadnych szkód ubocznych” - oświadczył.
Potrząsnęłam głową - „Nie o to mi chodzi.
Chodzi mi o to, że jest typem mężczyzny, który w ułamku sekundy szarżuje, by
uratować kobietę przed czymś, o czym nawet w pełni nie wie, co się dzieje.
Tylko tyle wie, że krzyczała. Nie ma pracy, którą ma, ponieważ jest mężczyzną,
który ma umiejętności i doświadczenie do tej pracy. Zdobył umiejętności i
doświadczenie, aby dostać tę pracę, ponieważ jest takim człowiekiem, jakim jest.”
Brett
nic nie powiedział, ale nie oderwał ode mnie wzroku.
I
z jakiegoś powodu czułam się zmuszona mówić dalej.
„Rozumiem,
że wiesz, że mam kłopoty z moim tatą. Może silniejsza osoba odcięłaby go od swojego
życia i ruszyła dalej. Ale częścią tego bałaganu nie jest to, że nie rozumiem
tego, co mi zrobił, ani fakt, że to, co mi zrobił, nie dotyczyło mnie. Chodziło
o niego. Nie był nieudanym Barysznikowem. Ale cokolwiek to było, nie był
szczęśliwy w swoim życiu i wyładował to na mnie, ponieważ chodzi o niego. To
mój ojciec, ale gdyby usłyszał, jak krzyczę, nie sądzę, żeby zaatakował, żeby mnie
bronić. Prawdopodobnie zadzwoniłby na policję. Ale nie zaatakował. Nawet będąc
trochę w pobliżu Axla przez to wszystko, jak się wydaje bardzo długo, ale nie
znam go zbyt dobrze. Ale to wiem. I
teraz to jest wszystko, co naprawdę muszę wiedzieć”.
„Zgoda”
- powiedział cicho Brett.
Puknęłam
się palcem w ramię - „Więc jest tym, kim jest. Mieliśmy jeden pocałunek,
żadnych randek, wiele niczego, co by było czymś i mam nadzieję, że zacznę z
tego coś robić. Nie mogę się bać tego,
kim jest lub co robi i chcieć go zmienić. Szczerze mówiąc, jestem
w rozsypce, a on wydaje się, że bierze mnie taką, jak przychodzę. Nie jest w
rozsypce, zarabia na życie robiąc coś niebezpiecznego, ale najważniejsze jest
to, że nie będę zasługiwała na niego, jeśli nie zrobię tego samego.”
Brett
znowu nic mi nie powiedział.
Ale
zawołał do kierowcy - „Joe”.
„Rozumiem”
- odpowiedział kierowca.
Brett
spojrzał na mnie - „Cieszę się, że dogadałaś się z kobietami”.
„Ja
też” - odpowiedziałam, trochę zaskoczona szybką zmianą tematu i bardzo
zdezorientowana tym, że Brett powiedział coś, nie mówiąc nic Joe’mu.
Potem
pomyślałam, że rozumiem, dlaczego nastąpiła zmiana tematu.
Był
dla mnie naprawdę miły.
Jasne,
zaczął od włamania się do mojego domu, wystraszenia mnie czekaniem na mój
powrót do domu i strofowania mnie.
Ale
był świetnym facetem.
Po
prostu miał kilka niezwykłych metod na swoją wielkość.
Więc
się uczyłam.
Jeśli
to jest warte, warto pracować.
I
musiałam to też dać Brett’owi.
„Brett,
gdybym nie była tam, gdzie jestem z Axlem i w życiu, szczerze, gdybym poznała
cię bez tego, mogłabym być tą dziewczyną, która mogłaby sobie poradzić. Jesteś
naprawdę wyjątkowy. W rzeczywistości jesteś po prostu świetnym facetem i nie
obchodzi mnie, czy jesteś też skurczybykiem. Ale tak się nie spotkaliśmy.”
Wyciągnął
rękę i przesunął palcem po mojej szczęce, zanim powiedział łagodnie -
„Kochanie, wiem to. Pantera nie myśli jasno, tak bardzo cię pragnie, a ty byłaś
w tym prawdopodobnie dłużej niż on. Rozumiem. Nie martw się o mnie. Proszę.”
„Myślę,
że jesteś we mnie zadurzony” - szepnęłam z wahaniem.
„Gdybyś
była miłością mojego życia, Hattie, a ja twoją miłością, Pantera nie miałaby
znaczenia. Dla żadnego z nas.”
„To
prawda” - mruknęłam.
Uśmiechnął
się - „Nie ma tego dla nas w kartach. Ale jesteś słodka, a obie moje siostry
mieszkają na Alasce i są już dorosłe, więc fajnie jest znów mieć dziewczynę,
którą można się opiekować. Więc tak jak powiedziałem, nie martw się.”
„Wiesz,
że jesteś wyjątkowy” - powiedziałam cicho, ale poważnie.
To
sprawiło, że całe duże ciało Bretta drgnęło.
Potem
powiedział równie cicho - „Nie, nie wiedziałem. Ale rozumiem, kochanie.”
Podobało
mi się, że dałam mu to, żeby mógł to zrozumieć.
Uśmiechnęłam
się do niego.
Wyciągnął
rękę i ścisnął moje kolano, zanim zwrócił się do przodu.
Zrobiłam
to samo, zastanawiając się, czy Ryn uśpiła telefon, czy położyła go na noc
gdzieś niedaleko jej, żeby SMS jej nie przeszkadzał.
Postanowiłam
na wszelki wypadek poczekać do rana.
Potem
znów wyjrzałam przez boczne okno. I brwi mi się złączyły.
„Jedziemy
do ciebie?” - zapytałam o trasę, która nie prowadziła nas w kierunku mojego
mieszkania.
„Nie,
jedziemy do Pantery.”
Obróciłam
się szybko na swoim miejscu, wołając - „Co?”
„Podrzucam
cię, abyś mogła uporządkować sprawy” - stwierdził.
„Jest
trzydzieści po drugiej w nocy” - powiedziałam mu coś, co wiedział.
„Zaufaj
mi, gówno go będzie to obchodziło, skoro pokażesz się pod jego drzwiami, żeby
to naprawić.”
O
mój Boże!
„Nie
jestem przygotowana.”
„Jak
się do tego przygotujesz? Nie. Po prostu to zrób.”
Miał
rację.
Wrrrr!
„Jestem
zmęczona. A kiedy zacznę wyjaśniać, nie chcę, żeby był w złym humorze, bo go obudziłam.
„Racja,
Hattie, rozumiesz, że mam fiuta?”
„Oczywiście!”
„I
rozumiesz, że gdyby czynniki zewnętrzne nie przekręciły gówna, mógłbym być w
tobie zadurzony w taki sposób, że nie powstrzymałbym się przed niczym, aby cię
uczynić moją?”
O
rany.
„Uch…”
„To
jest w jaki sposób Pantera jest w tobie.”
Jejć!
I
roboczo…
Tak!
„Więc
zaufaj mi, nie będzie gówniany, jak
pokażesz się pod jego drzwiami o drugiej trzydzieści nad ranem” - zakończył
Brett z pewnym naciskiem.
„Okej,
w porządku” - wymamrotałam.
„Możesz
to zrobić” - zachęcał.
„A
jeśli nie mogę? A co, jeśli dziś rano zepsuję wszystko?”
„Tak
to będzie” - zaczął - „Otworzy drzwi. Wtedy cię zobaczy. I gówno zostanie posortowane.
Bum.”
Poważnie?
„Naprawdę
myślisz, że to będzie takie proste?”
„Patrzyłaś
w lustro?”
„Wiem,
że nie jest trudno na mnie patrzeć, Brett, ale to nie jest jedyna ważna rzecz.”
„Jesteś
urocza. Jesteś słodka. Jesteś miła. Jesteś utalentowana. Poza kilkoma ważnymi
usterkami, które cię pieprzą, które, Hattie, wszyscy mają w ten czy inny
sposób, masz to pozbierane. Świetne mieszkanko. Słodkie piżamki. Studio pełne
pieniędzy czekających na zarobienie. I na koniec, to nie ja całowałem go na ganku
tak, jak wy dwoje się całowaliście. Robiłaś to i nie możesz mi powiedzieć, że
nie wiesz dużo więcej ode mnie, o co chodziło. Więc, żeby nie być wulgarnym, ty
na jego progu przybliżasz go o ogromny krok do włożenia ręki w twoje spodnie.
Tak absolutnie. To będzie takie proste.”
Wszystko,
co powiedział, było bardzo miłe.
Ale
w ostatniej części moje serce przestało bić.
„O
mój Boże, nie jestem gotowa na seks z Axlem. Musimy zawrócić” - wydyszałam.
Brett
spojrzał na sufit miejskiego samochodu.
„Co?”
- zapytałam.
Znowu
zwrócił się do mnie - „Nie wskoczy na ciebie na wyciągnięcie ręki. Przestań
szukać wymówek.”
Zacisnęłam
usta.
„Możesz
to zrobić” - powtórzył.
Wzięłam
bardzo, bardzo duży wdech.
„Hattie,
chcesz to zrobić.”
Tak
chciałam.
Przerażało
mnie też to na śmierć.
Przytaknęłam.
„Dobra
dziewczynka” - mruknął.
Uch.
„Czy
jesteś tak niezbyt subtelny w stosunku do swoich sióstr?” - zażądałam.
Dostał
wyraz twarzy, który mi się nie podobał, zanim go wytarł i powiedział - „Jak
myślisz, dlaczego oni mieszkają na Alasce?”
To
nie była prawda.
Wydawało
mi się, że czytam jego spojrzenie, dlatego powiedziałam - „Tęsknisz za nimi.”
„Moje
siostry i ja jesteśmy blisko. Mój brat …”
Niepowiedziane:
nie tak bardzo.
„Gdzie
on jest?” - zapytałam.
„Tutaj.
W Denver.”
„Och”
- mruknęłam. Potem normalnym głosem - „Nie mam rodzeństwa”.
„Teraz
masz. Nie jesteśmy krewnymi, ale pogodziłaś się dzisiaj z czterema z nich, a kolejny
siedzi tuż obok ciebie.”
Ocho.
Mogę
znowu płakać.
Aby
tego uniknąć, warknęłam - „To dziwne, jaki jesteś słodki.”
„Wyrzuciłbym
ci to z głowy, gdybym zaproponował ci Dzień Pracy Z Brett’em, ale podoba mi
się, że tak myślisz. Więc pozwolimy temu kłamać.”
Uśmiechnęłam
się do niego, uśmiech załamał mi się i przyznałam - „Boję się.”
„Wiem,
że tak” - powiedział łagodnie - „Jak myślisz, dlaczego teraz jedziemy do
Pantery? Nie mogę pozwolić, żeby moja dziewczyna wpełzła z powrotem do swojej głowy
i nie dostała tego, czego chce.”
Nie,
nie mogliśmy tego mieć.
„Chciałabym
poznać twoje siostry” - powiedziałam.
„Jak
przyjadą z wizytą, ustawię to.”
„Brett?”
„Tak?”
„Dziękuję,
że nie pozwoliłeś mi ponownie tego zniszczyć.”
To
on się teraz uśmiechał.
„W
każdej chwili.”
Ochhooo następny rozdział zapowiada się ciekawie...dziękuję za twoja prace
OdpowiedzUsuńChyba zakochałam się w Bretcie. Mam nadzieje na książkę o nim i właściwą kobietę dla niego.
OdpowiedzUsuńO Boże,z taka niecierpliwością to jeszcze nie czekałam na kolejne rozdziały. Jesteś zwycięzcą. Dziękuję :*
OdpowiedzUsuńBrett ty moje cudowne ciasteczko ❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤ dlaczego ten rozdział znowu trzyma w niepewności 😭😭 ciężkie życie czytelnika 😂 Dziękuję bardzo 😘
OdpowiedzUsuńA ja to samo co powyżej, ale jestem ciekawa kto jest bratem Bretta. Dziękuję dobra kobieto ❤️
OdpowiedzUsuńDziękuję
OdpowiedzUsuńKocham to, jednak Brett podbił moje serce. Mam nadzieję że znajdzie miła dziewczynę idealna dla siebie 🤞🏻
OdpowiedzUsuńBrett ma jednak to coś i coraz bardziej go lubię ☺️ czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział 😊
OdpowiedzUsuńDziękuję. Wymiatasz 😘
OdpowiedzUsuńDziękuję! Doceniam Twoja pracę ❤️
OdpowiedzUsuńDziękuję. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń