czwartek, 1 lipca 2021

6 - W każdej chwili

 

ROZDZIAŁ 6

 

W każdej chwili

 

Hattie

 

Noc się skończyła.

What a Feeling Ryn skopało tyłki.

Jej program był taki zajebisty, publiczność była tak przygotowana dla reszty z nas, że moje napiwki przekroczyły siedemset.

Byłam w garderobie, wzięłam prysznic, umyłam twarz, byłam w cywilu i gotowa do jazdy.

Wszystkie dziewczyny wyszły po pożegnaniu.

Brett czekał na mnie w swoim miejskim samochodzie.

Sylvester czekał przed garderobą, żeby odprowadzić mnie do niego.

A ciepło po pożegnaniu dziewcząt, które oznaczało, że je odzyskałam, zaczęło się słabnąć.

Bo przeglądałam swoje SMS-y.

Zaczęło się od:

Miałeś rację.

Zawsze miałeś rację.

Naprawdę musimy porozmawiać.

Nienawidzę, że dziś rano skończyło się źle.

Daj mi znać, kiedy będzie

dla ciebie odpowiedni czas.

Dziś wieczorem jestem w klubie.

Ale poza tym jestem twoja.

Po prostu daj mi znać.

Po próbie i przed wyjściem na późny lunch z dziewczynami, aby nadrobić zaległości, dodałam:

OK. Wyczuwam, że jesteś naprawdę zły

na mnie. I masz do tego prawo.

Przepraszam. Powinnam była najpierw zadzwonić do ciebie

kiedy ten stalker do mnie zadzwonił.

Zaraz wyjdę na lunch z

dziewczynami. Przeprosiłam Lottie i ona

jest spoko ze mną.

Ciebie też chciałabym przeprosić.

Czy mi pozwolisz?

Nie odpowiedział.

Więc po tym, jak Sly i ja poszliśmy za Ryn, aby obejrzeć jej występ (co było szalenie wspaniałe, nawet Sly był pod wrażeniem)…

A przedtem poszłam do domu posprzątać naczynia po śniadaniu, zrobiłam listę zakupów, poszłam do ojca i nakarmiłam go (żeby nie musieć tłumaczyć tacie, kazałam Sly’owi zostać na zewnątrz, a on nie sprzeciwiał się, mówiąc: „Dobrze zadzwoń. Nie chcesz, żebym był w pobliżu mężczyzny, który nazwał cię dziwką. Zwłaszcza jeśli ten dupek jest twoim ojcem” wyglądało na to, że Brett miał określony typ, kiedy rekrutował pomagierów) …

Wysłałam:

Wiadomość jest głośna i wyraźna.

Ale żebyś wiedział: zgadzam się,

że muszę wykonać tę pracę.

Teraz była 2:23 nad ranem.

A Axl nadal nie odpowiedział.

To była gorzka pigułka do przełknięcia, smakowałam moje własne lekarstwo.

Przygnębiona wyszłam z garderoby i unikałam wzroku Sly’a po tym, jak przyłapałam go na tym, że rzucił mi spojrzenie zmrużonymi oczami.

Nie byliśmy nawet przy tylnych drzwiach, kiedy powtórzył swoje wcześniejsze pytanie.

„Wszystko spoko?”

„Wszystko świetnie” - skłamałam, wciąż unikając jego wzroku.

Odprowadził mnie do miejskiego samochodu.

Ale zanim otworzył tylne drzwi, żeby mnie wpuścić, powiedział - „Jesteś świetną tancerką.”

Spojrzałam na niego - „Słucham?”

„Najlepszą, jaką kiedykolwiek widziałem. Powinienem był obserwować tłum, ale nie mogłem oderwać od ciebie wzroku, taka byłaś dobra.”

O rany.

Groziło mi, że znów się rozpłaczę.

„Dzięki, Sly” - wyszeptałam.

„Mówię ci tylko prawdę” - powiedział i otworzył drzwi.

Wsiadłam.

Kiedy to zrobiłam, Sly pochylił się i wymienił z Brett’em spojrzenie, którego nie mogłam rozszyfrować, zanim zamknął drzwi.

„Hej, kochanie” - przywitał się Brett.

„Hej, Brett” - odpowiedziałam.

Samochód ruszył.

„Dobrze dzisiaj poszło? - zapytał.

„Odpracowałam różne rzeczy z dziewczynami” - powiedziałam.

„Tak, Ryn mi napisała” - mruknął.

Poważnie, ta dwójka wydawała się bliska.

Mieliśmy tak wiele do nadrobienia podczas lunchu i Evie dołączyła do nas, więc nie zadałam o to pytania Ryn.

Dobra wiadomość dnia była taka, że mogłam do niej zadzwonić, napisać lub porozmawiać o tym jutro.

Naprawiłam to.

Odzyskałam moje przyjaciółki.

Kolejna dobra wiadomość, dzień się skończył.

To były wszystkie dobre wieści.

„A co z Panterą?” - zapytał Brett, przechodząc do złych wieści.

Wyjrzałam przez boczne okno - „Myślę, że nadal jest zły”.

„Dlaczego tak myślisz?”

„Napisałam trzy razy, przeprosiłam, nie odpisał” - odwróciłam się do niego, ale tylko po to, by na niego spojrzeć, zanim spojrzałam z powrotem przez boczne okno - „Ma prawo. Zrobiłam mu to samo.”

„Hm” - mruknął Brett.

Potem zamilkł.

Więc nie mogłam się doczekać i zapytałam - „Jak minął dzień?”

„Ciekawie.”

Nie powiedział nic więcej.

„Cóż, to chyba dobrze” - wymamrotałam.

„Nie świrowałaś.” - stwierdził dziwacznie.

Znowu zwróciłam się do niego - „Co?”

„Kiedy powiedziałem ci kilka szczegółów na temat tego, czym Pantera zajmuje się w pracy na życie. Nie wiedziałaś o tym, ale kiedy to usłyszałaś, nie świrowałaś.”

To było mylące.

„Dlaczego miałabym świrować?”

Zawahał się przez chwilę, zanim powiedział - „Jeśli nie wiesz, nie jestem pewien, czy powinienem ci powiedzieć”.

„Nie, mów mi.” - skręciłam się do niego całkowicie - „Dlaczego miałabym świrować?”

„Ten człowiek nie siedzi przy biurku, Hattie” - odpowiedział ostrożnie.

„Wiem” - powiedziałam - „Wiem też, że ledwo znał Ryn, a kiedy usłyszał jej krzyk, jak twoi faceci ją zabierali…”

Na twarzy Bretta w świetle ulicznych latarni pojawiły się wyrzuty sumienia.

Kontynuowałam.

„…a on pobiegł za nią i wdał się w wymianę ognia, aby ją uratować.”

„Moi ludzie mieli rozkazy, żadnych szkód ubocznych” - oświadczył.

 Potrząsnęłam głową - „Nie o to mi chodzi. Chodzi mi o to, że jest typem mężczyzny, który w ułamku sekundy szarżuje, by uratować kobietę przed czymś, o czym nawet w pełni nie wie, co się dzieje. Tylko tyle wie, że krzyczała. Nie ma pracy, którą ma, ponieważ jest mężczyzną, który ma umiejętności i doświadczenie do tej pracy. Zdobył umiejętności i doświadczenie, aby dostać tę pracę, ponieważ jest takim człowiekiem, jakim jest.”

Brett nic nie powiedział, ale nie oderwał ode mnie wzroku.

I z jakiegoś powodu czułam się zmuszona mówić dalej.

„Rozumiem, że wiesz, że mam kłopoty z moim tatą. Może silniejsza osoba odcięłaby go od swojego życia i ruszyła dalej. Ale częścią tego bałaganu nie jest to, że nie rozumiem tego, co mi zrobił, ani fakt, że to, co mi zrobił, nie dotyczyło mnie. Chodziło o niego. Nie był nieudanym Barysznikowem. Ale cokolwiek to było, nie był szczęśliwy w swoim życiu i wyładował to na mnie, ponieważ chodzi o niego. To mój ojciec, ale gdyby usłyszał, jak krzyczę, nie sądzę, żeby zaatakował, żeby mnie bronić. Prawdopodobnie zadzwoniłby na policję. Ale nie zaatakował. Nawet będąc trochę w pobliżu Axla przez to wszystko, jak się wydaje bardzo długo, ale nie znam go zbyt dobrze. Ale to wiem. I teraz to jest wszystko, co naprawdę muszę wiedzieć”.

„Zgoda” - powiedział cicho Brett.

Puknęłam się palcem w ramię - „Więc jest tym, kim jest. Mieliśmy jeden pocałunek, żadnych randek, wiele niczego, co by było czymś i mam nadzieję, że zacznę z tego coś robić. Nie mogę się bać tego, kim jest lub co robi i chcieć go zmienić. Szczerze mówiąc, jestem w rozsypce, a on wydaje się, że bierze mnie taką, jak przychodzę. Nie jest w rozsypce, zarabia na życie robiąc coś niebezpiecznego, ale najważniejsze jest to, że nie będę zasługiwała na niego, jeśli nie zrobię tego samego.”

Brett znowu nic mi nie powiedział.

Ale zawołał do kierowcy - „Joe”.

„Rozumiem” - odpowiedział kierowca.

Brett spojrzał na mnie - „Cieszę się, że dogadałaś się z kobietami”.

„Ja też” - odpowiedziałam, trochę zaskoczona szybką zmianą tematu i bardzo zdezorientowana tym, że Brett powiedział coś, nie mówiąc nic Joe’mu.

Potem pomyślałam, że rozumiem, dlaczego nastąpiła zmiana tematu.

Był dla mnie naprawdę miły.

Jasne, zaczął od włamania się do mojego domu, wystraszenia mnie czekaniem na mój powrót do domu i strofowania mnie.

Ale był świetnym facetem.

Po prostu miał kilka niezwykłych metod na swoją wielkość.

Więc się uczyłam.

Jeśli to jest warte, warto pracować.

I musiałam to też dać Brett’owi.

„Brett, gdybym nie była tam, gdzie jestem z Axlem i w życiu, szczerze, gdybym poznała cię bez tego, mogłabym być tą dziewczyną, która mogłaby sobie poradzić. Jesteś naprawdę wyjątkowy. W rzeczywistości jesteś po prostu świetnym facetem i nie obchodzi mnie, czy jesteś też skurczybykiem. Ale tak się nie spotkaliśmy.”

Wyciągnął rękę i przesunął palcem po mojej szczęce, zanim powiedział łagodnie - „Kochanie, wiem to. Pantera nie myśli jasno, tak bardzo cię pragnie, a ty byłaś w tym prawdopodobnie dłużej niż on. Rozumiem. Nie martw się o mnie. Proszę.”

„Myślę, że jesteś we mnie zadurzony” - szepnęłam z wahaniem.

„Gdybyś była miłością mojego życia, Hattie, a ja twoją miłością, Pantera nie miałaby znaczenia. Dla żadnego z nas.”

„To prawda” - mruknęłam.

Uśmiechnął się - „Nie ma tego dla nas w kartach. Ale jesteś słodka, a obie moje siostry mieszkają na Alasce i są już dorosłe, więc fajnie jest znów mieć dziewczynę, którą można się opiekować. Więc tak jak powiedziałem, nie martw się.”

„Wiesz, że jesteś wyjątkowy” - powiedziałam cicho, ale poważnie.

To sprawiło, że całe duże ciało Bretta drgnęło.

Potem powiedział równie cicho - „Nie, nie wiedziałem. Ale rozumiem, kochanie.”

Podobało mi się, że dałam mu to, żeby mógł to zrozumieć.

Uśmiechnęłam się do niego.

Wyciągnął rękę i ścisnął moje kolano, zanim zwrócił się do przodu.

Zrobiłam to samo, zastanawiając się, czy Ryn uśpiła telefon, czy położyła go na noc gdzieś niedaleko jej, żeby SMS jej nie przeszkadzał.

Postanowiłam na wszelki wypadek poczekać do rana.

Potem znów wyjrzałam przez boczne okno. I brwi mi się złączyły.

„Jedziemy do ciebie?” - zapytałam o trasę, która nie prowadziła nas w kierunku mojego mieszkania.

„Nie, jedziemy do Pantery.”

Obróciłam się szybko na swoim miejscu, wołając - „Co?

„Podrzucam cię, abyś mogła uporządkować sprawy” - stwierdził.

„Jest trzydzieści po drugiej w nocy” - powiedziałam mu coś, co wiedział.

„Zaufaj mi, gówno go będzie to obchodziło, skoro pokażesz się pod jego drzwiami, żeby to naprawić.”

O mój Boże!

„Nie jestem przygotowana.”

„Jak się do tego przygotujesz? Nie. Po prostu to zrób.”

Miał rację.

Wrrrr!

„Jestem zmęczona. A kiedy zacznę wyjaśniać, nie chcę, żeby był w złym humorze, bo go obudziłam.

„Racja, Hattie, rozumiesz, że mam fiuta?”

„Oczywiście!”

„I rozumiesz, że gdyby czynniki zewnętrzne nie przekręciły gówna, mógłbym być w tobie zadurzony w taki sposób, że nie powstrzymałbym się przed niczym, aby cię uczynić moją?”

O rany.

„Uch…”

„To jest w jaki sposób Pantera jest w tobie.”

Jejć!

I roboczo…

Tak!

„Więc zaufaj mi, nie będzie gówniany, jak pokażesz się pod jego drzwiami o drugiej trzydzieści nad ranem” - zakończył Brett z pewnym naciskiem.

„Okej, w porządku” - wymamrotałam.

„Możesz to zrobić” - zachęcał.

„A jeśli nie mogę? A co, jeśli dziś rano zepsuję wszystko?”

„Tak to będzie” - zaczął - „Otworzy drzwi. Wtedy cię zobaczy. I gówno zostanie posortowane. Bum.”

Poważnie?

„Naprawdę myślisz, że to będzie takie proste?”

„Patrzyłaś w lustro?”

„Wiem, że nie jest trudno na mnie patrzeć, Brett, ale to nie jest jedyna ważna rzecz.”

„Jesteś urocza. Jesteś słodka. Jesteś miła. Jesteś utalentowana. Poza kilkoma ważnymi usterkami, które cię pieprzą, które, Hattie, wszyscy mają w ten czy inny sposób, masz to pozbierane. Świetne mieszkanko. Słodkie piżamki. Studio pełne pieniędzy czekających na zarobienie. I na koniec, to nie ja całowałem go na ganku tak, jak wy dwoje się całowaliście. Robiłaś to i nie możesz mi powiedzieć, że nie wiesz dużo więcej ode mnie, o co chodziło. Więc, żeby nie być wulgarnym, ty na jego progu przybliżasz go o ogromny krok do włożenia ręki w twoje spodnie. Tak absolutnie. To będzie takie proste.”

Wszystko, co powiedział, było bardzo miłe.

Ale w ostatniej części moje serce przestało bić.

„O mój Boże, nie jestem gotowa na seks z Axlem. Musimy zawrócić” - wydyszałam.

Brett spojrzał na sufit miejskiego samochodu.

„Co?” - zapytałam.

Znowu zwrócił się do mnie - „Nie wskoczy na ciebie na wyciągnięcie ręki. Przestań szukać wymówek.”

Zacisnęłam usta.

„Możesz to zrobić” - powtórzył.

Wzięłam bardzo, bardzo duży wdech.

„Hattie, chcesz to zrobić.”

Tak chciałam.

Przerażało mnie też to na śmierć.

Przytaknęłam.

„Dobra dziewczynka” - mruknął.

Uch.

„Czy jesteś tak niezbyt subtelny w stosunku do swoich sióstr?” - zażądałam.

Dostał wyraz twarzy, który mi się nie podobał, zanim go wytarł i powiedział - „Jak myślisz, dlaczego oni mieszkają na Alasce?”

To nie była prawda.

Wydawało mi się, że czytam jego spojrzenie, dlatego powiedziałam - „Tęsknisz za nimi.”

„Moje siostry i ja jesteśmy blisko. Mój brat …”

Niepowiedziane: nie tak bardzo.

„Gdzie on jest?” - zapytałam.

„Tutaj. W Denver.”

„Och” - mruknęłam. Potem normalnym głosem - „Nie mam rodzeństwa”.

„Teraz masz. Nie jesteśmy krewnymi, ale pogodziłaś się dzisiaj z czterema z nich, a kolejny siedzi tuż obok ciebie.”

Ocho.

Mogę znowu płakać.

Aby tego uniknąć, warknęłam - „To dziwne, jaki jesteś słodki.”

„Wyrzuciłbym ci to z głowy, gdybym zaproponował ci Dzień Pracy Z Brett’em, ale podoba mi się, że tak myślisz. Więc pozwolimy temu kłamać.”

Uśmiechnęłam się do niego, uśmiech załamał mi się i przyznałam - „Boję się.”

„Wiem, że tak” - powiedział łagodnie - „Jak myślisz, dlaczego teraz jedziemy do Pantery? Nie mogę pozwolić, żeby moja dziewczyna wpełzła z powrotem do swojej głowy i nie dostała tego, czego chce.”

Nie, nie mogliśmy tego mieć.

„Chciałabym poznać twoje siostry” - powiedziałam.

„Jak przyjadą z wizytą, ustawię to.”

„Brett?”

„Tak?”

„Dziękuję, że nie pozwoliłeś mi ponownie tego zniszczyć.”

To on się teraz uśmiechał.

„W każdej chwili.”

 


 

11 komentarzy:

  1. Ochhooo następny rozdział zapowiada się ciekawie...dziękuję za twoja prace

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba zakochałam się w Bretcie. Mam nadzieje na książkę o nim i właściwą kobietę dla niego.

    OdpowiedzUsuń
  3. O Boże,z taka niecierpliwością to jeszcze nie czekałam na kolejne rozdziały. Jesteś zwycięzcą. Dziękuję :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Brett ty moje cudowne ciasteczko ❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤ dlaczego ten rozdział znowu trzyma w niepewności 😭😭 ciężkie życie czytelnika 😂 Dziękuję bardzo 😘

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja to samo co powyżej, ale jestem ciekawa kto jest bratem Bretta. Dziękuję dobra kobieto ❤️

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham to, jednak Brett podbił moje serce. Mam nadzieję że znajdzie miła dziewczynę idealna dla siebie 🤞🏻

    OdpowiedzUsuń
  7. Brett ma jednak to coś i coraz bardziej go lubię ☺️ czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział 😊

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuję. Wymiatasz 😘

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziękuję! Doceniam Twoja pracę ❤️

    OdpowiedzUsuń